(source: capoeira320.files.wordpress.com/2015/06/tumblr_n48ovpwof91tz1b1ro1_500.gif)
Traktuję Capoeirę jak dwie siły – fiziczną i magiczną. Siła fizyczna to rozwój ciała – uczymy się ruchów, kopnięć, uników, zwodów, obejść, akrobacji. Ćwiczymy nasze ciało, aby było po prostu lepsze i sprawniejsze. Siła magiczna to siła duchowa, która pozwala nam zrozumieć korzenie capoeiry, wzmocnić psychikę i wiarę w samego siebie, zwiększyć odwagę oraz pomagać w rozumieniu świata, który nas otacza i uczyć reagować na różne sytuacje zaistniałe w życiu. Te dwie siły muszą zmierzać ku równowadze, aby spokojnie rozwijać się w Capoeira. Jeśli jedna z nich przeważa to prędzej czy później rezygnujemy. Jeśli skupimy się wyłącznie na aspekcie fizycznym i zapomnimy o naszym mentalnym rozwoju, będziemy trenować tylko do momentu, gdy będziemy widzieć postępy. Jeśli skupimy się tylko na magii capoeiry popadniemy w manię na jej punkcie, a tak naprawdę nie będziemy się rozwijać, aż w końcu będziemy obwiniać siebie, że nie idziemy do przodu, a nawet się uwsteczniamy.
Capoeira jest to droga – droga do doskonałości, której nigdy nie da się osiągnąć.
Każdy Capoeirista jest zarówno uczniem i nauczycielem. Sam uczy się żyć w Capoeira, z wiekiem naucza tego nowych adeptów. A mimo tego, że naucza nigdy nie przestaje się uczyć. Każdy mistrz jest uczniem, a kiedy przestaje być uczniem – przestaje być też mistrzem.
Każdy Capoeirista musi przejść kilka etapów zanim jego pozycja w świecie Capoeiry się ustabilizuje.
– Pierwszy etap to czysta kartka – zaczynamy, nic nie wiemy, tylko patrzymy, powtarzamy, uczymy się ruchów, piosenek, gry w roda. Nie rozumiemy jeszcze wtedy nic i ślepo podążamy za „kimś” – nauczycielem, znajomym który robi to dłuższy czas lub marzymy, by być jak któryś z mestres lub innych capoeristas, których gdzieś w życiu lub na filmie widzieliśmy.
– Drugi etap to zwątpienie. Zaczynamy uważać, że to nie ma sensu, że nam „nie idzie”, że innym idzie lepiej to znaczy, że jesteśmy słabi. Próbujemy sobie wmawiać, że „nie mamy czasu”, że „studia”, że „matura”, „rodzice”, „nie mam pieniędzy” i inne tego typu problemy, które tak naprawdę istnieją tylko i wyłącznie w naszej głowie i widzimy je, bo chcemy je widzieć, a nie dlatego, że to nam przeszkadza. „Nie idzie mi” – to znaczy, że trzeba się bardziej starać lub się nie widzi już postępów, bo są płynne. Czy widzimy w lustrze, że się zmieniamy? Nie – widzimy na zdjęciach. Więc nagrajmy sobie film z naszym udziałem i po roku nagrajmy kolejny. Gwarantuję, że wtedy zobaczymy. „Nie mam czasu” – to prawda tylko i wyłącznie wtedy gdy jesteśmy w szkole na zajęciach obowiązkowych lub w pracy, albo opiekujemy się chorą osobą. Wszystkie inne sprawy można zorganizować tak, żeby ten czas się znalazł. „Studia” – tego komentować chyba nie trzeba, każdy wie jak wyglądają teraz studia i nawet jeśli ktoś jest solidny i robi wszystko i uczy się z zajęć na zajęcia to czas znajdzie. „Matura” – naprawdę po szkole przychodzicie do domu i codziennie do wieczora, aż spać nie pójdziecie uczycie się? Nie wydaje mi się. „Rodzicie” – to jest trudny temat, gdyż kiedy rodzicie mówią „nie, bo nie” to tak jakby mówili „nie chcę żebyś się rozwijał/a”. Prawdopodobnie nie potrafimy wtedy wytłumaczyć rodzicom, czemu to jest dla nas tak ważne, bo wątpię w pierwszą opcję. „Nie mam pieniędzy” – temat rzeka, ale prawie się nie zdarza, aby rodzice nie zaopatrywali swoje pociechy w parę groszy, no chyba że chcą im dopiec, lub ich nie lubią, mówiąc jedz w domu chleb i nic ponadto. Co innego, gdy stracimy pracę i nie możemy dłużej znaleźć, utrzymujemy się sami – wtedy trzeba dobrze tą sytuację opisać, a na pewno prowadzący zrozumieją – też są ludźmi. Etap zwątpienia może być długi, nawet bardzo długi, trwać kilka lat, możemy być już pewni, że to za nami, aż tu nagle potrzebujemy „przerwy” – od czego? od życia? Bo na pewno nie od Capoeiry, która jest z życiem ściśle powiązana, jeśli zachowujemy równowagę sił, o których wcześniej pisałem. Capoeira nigdy nas nie zostawi – tylko my możemy ją opuścić.
– Trzeci etap to wtajemniczenie. Czujemy, że to jest to. Chcemy dążyć w tym do jakiegoś celu – każdy ma swój własny cel, który może się zmieniać w czasie, ale dąży do niego i wie, że Capoeira to pomost, po którym idzie. Chcemy poznawać kulturę Brazylii, próbujemy zrozumieć historię. Szukamy wiedzy i chcemy poznawać różne style Capoeiry, jeździmy na warsztaty – nie tylko do swojej grupy, ale też do innych. Obserwujemy i uczymy się więcej. Nawet jeśli chcemy to trenujemy różne style walki, gdyż to może nam tylko pomóc w rozwoju naszego stylu gry w roda lub w razie starcia na ulicy. Uczymy się grać na instrumentach, więcej śpiewać, nawet solo. Tłumaczymy teksty piosenek przez co uczymy się języka portugalskiego/brazylijskiego. Nie wstydzimy się śpiewać. Nie boimy się grać w roda.
– Czwarty etap to energia. Zaczynamy czuć Axe, czyli energię, którą tworzy chór w roda w rytm instrumentów. Kiedy Axe jest duże i potrafimy się nim napełnić robimy rzeczy, których możliwe, że byśmy nie spróbowali. W chórze potrafimy wyzwalać z siebie bardzo dużo energii. Rozumiemy, że bez śpiewu nie damy energii, przez co roda będzie słaba. Poznajemy candomble, czyli religię, która związana była z pierwotną Capoeirą. Nie możemy mylić tutaj pojęć poznajemy z praktykujemy jak to lubią robić księża katoliccy. Pozyskanie wiedzy na temat jakiejś religii nie jest praktyką religijną i wiarą w cokolwiek!
Z pewnością etapów na naszej drodze jest więcej, ale nie piszę tu o wiedzy książkowej, a z własnych doświadczeń związanych z Capoeirą, więc na tym należy zakończyć.
Ninju